piątek, 27 sierpnia 2010

Ania - mroczna opowieść po wakacjach..

Przedstawiam wszystkim moje stare (ale wydaje mi się dobre) dziełko z gatunku Thiller weekendowy:



ANIA


- No gdzie ona jest..- Michał trzeci raz spogląda na zegarek, który za trzecim razem oznajmia mu inną godzinę.- Spóźnia się.- Skwitował..
 Michał to swój chłop, jak to skomentował kiedyś jego przyjaciel. Wysoki, krótko ścięty dwudziestolatek stał nadal na skrzyżowaniu mało ruchliwych ulic czekając na...
- Agata!! Tutaj!! –Wrzasnął Michał aż pewna głucha staruszka się odwróciła.
 Po drugiej stronie ulicy stała wysoka czarnowłosa dziewczyna w prostokątnych, modnych okularach.
  Michał! Tu jesteś. Słuchaj ma jeszcze przyjść Ania z Pawłem. Czekamy na nich? - Michał po raz czwarty spojrzał na swój zegarek.
- Nie ma czasu. Musimy iść. W końcu mogą też dojechać tam samochodem.
- A dojadą?
- Dadzą sobie radę
Nie dali rady.

***

- Paweł, teraz w lewo. – Czerwonym Volkswagenem jechała para nastolatków. Ania „blond włosa piękność” jak przezywali ją w dzieciństwie, nadal jest pięknością, przynajmniej według Pawła.
- Tak wiem wiem…- Paweł, nieco chuderlawy, ale nieziemsko inteligentny i mimo to przystojny, prowadził auto spokojnie i z wyczuciem godnego zawodowca... Umówili się na Grilla nad jeziorem ze wspomniamymi wyżej znajomymi, Agatą i Michałem.
- Paweł muszę ci coś wyznać- Powiedziała Ania z powagą i z odpowiednim wzniosłym nastojem..
- No słucham..- Odpowiedział skupiony kręcąc kierownicą
- jakby ci to powiedzieć.. Ja nie do końca jestem tą za kogo mnie uważasz, widzisz… UWAŻAJ!!!- Dokładnie w tym momencie w tył czerwonego Volkswagena, uderzyło czarne BMW z zaciemnionymi szybami. Po uderzeniu nie zwolnił, lecz przyspieszył… Drugie uderzenie spowodowało krwotok z nosa u pasażerki. Ania wrzasnęła:
- Jedź! Do lasu! Tutaj! – Paweł usłuchał i niczym Hołowczyc Krzysztof ostro skręcił w prawo. BMW pędziło za nimi.
- Co to za ludzie?! Czego oni chcą! Musieli się pomylić! W ogóle, kim oni są! - Paweł zadawał tak szybko jak szybko jechał swym czerwonym Volkswagenem.
- w Prawo! - Nagle rzuciła Ania jakby znała drogę.
- Paweł skręcił w prawo BMW za nimi..
Lawirowali tak pomiędzy drzewami, polnymi drogami, aż BMW z przyciemnionymi szybami, odpuściło sobie ściganie nastolatków. Gdy było już spokojnie i bezpiecznie zatrzymali się i Paweł wyszedł w celu oględzin tyłu auta.. Ania siedziała nadal na swoim miejscu i szukała chusteczek higienicznych by zatrzymać krwotok z nosa. Zza samochodu było słychać brzydkie przekleństwa Pawła..
- a żeby ich … - już nie dokończył. Wsiadł do samochodu i zapanowała chwila ciszy, Paweł coś mamrotał aż powiedział wyraźniej. - Ania? Co to za BMW, znasz ich?
- Nie Paweł, przysięgam w ogóle nie mam pojęcia, kim byli ci ludzie..

Kłamała.

***

Nikt o tym nie wie, choć właśnie wtedy Ania chciała to wyznać. Nie jest ona zwyczajną nastolatką. Przyjaciołom mówi, że pochodzi z drugiego krańca Polski. Kłamała. Dawniej mieszkała w pobliskim miasteczku. Mówiła, że jej tata pracował w Służbie ochroniarskiej. Kłamała. Jej ojciec to Bogusław „Strzyga” Strychnicki, były boss miejscowej mafii. Mówiła, że ma na imię Ania. Kłamała. Proces świadków koronnych nakazał jej zmienić dane osobowe.

***

- Nie Paweł, przysięgam w ogóle nie mam pojęcia, kim byli ci ludzie..
Kłamała.
- Wierzę ci.- Powiedział z czułością Paweł - Kłamał. Zaczynał się bać całej sytuacji i nie wiedzieć czemu całą winę w głębi duszy przypisywał swojej dziewczynie. - To co? Dalej jedziemy do Michała i Agaty?
- Jedziemy.- Uśmiechnęła się Ania i pojechali.. Minęli pole rzepaku, dwa sady aż wreszcie dotarli na asfaltową drogę. Jechali jak gdyby nic by się nie stało. Tylko, że Paweł częściej niż zwykle spoglądał w lusterko.
- Ania miałaś mi coś powiedzieć..
- Tak? Kiedy?
- Wiesz, zanim te BMW..
- Aa już pamiętam. To znaczy pamiętam, kiedy ale już nie pamiętam, co chciałam ci powiedzieć.- Kłamała. Jechali dalej w milczeniu…
Po jakimś czasie Paweł przed sobą ujrzał dwóch mężczyzn ubranych w niebieskie mundury..
- Policja! Jeszcze ich brakowało!- Powiedział dobitnie i z zdenerwowaniem do siebie..
Jeden z Policjantów zamachał Pawłowi lizakiem by zatrzymał się przy poboczu..Czerwony Volkswagen Zatrzymał się..
- Dzień dobry, kontrola drogowa, proszę wysiąść z samochodu i przygotować dokumenty, prawo jazdy, dowód rejestracyjny, ubezpieczenie- powiedział a właściwie wyrecytował, jeden z policjantów.. Drugi policjant stał przy oknie pasażera i zaglądał do środka jakby czegoś szukając Ania skrzywiła się mimowolnie. Paweł z kwaśną miną, ale usłuchał się i zabrawszy dokumenty poszedł do radiowozu.. Ale nie było radiowozu. Zamiast niego stało BMW z przyciemnionymi szybami i powyginanym przednim zderzakiem.
- no no.. Panna Strychnicka- powiedział drugi "policjant", gdy ten pierwszy z Pawłem gdzieś zniknął. Facet zacmokał i powiedział - Szkoda naprawdę szkoda. – Było słychać strzał. Ania aż podskoczyła w fotelu pasażera, wiedziała, co dalej będzie. Nie pomyliła się. Przypominało to piorun, Błysk i Huk……

***
Wiadomości Radio xyz:
Ostatnia wiadomość, Wieczorem około godziny 20.30 W pobliskim lesie, znaleziono ciała dwóch mężczyzn w spalonym wraku samochodu prawdopodobnie marki BMW. Niestety nie udało się zidentyfikować ofiar. Policja podejrzewa morderstwo, sądząc po sposobie wykonania zbrodni przypuszcza się hipotezę egzekucji gangsterskiej…

- Michał wyłącz te radio i chodź wreszcie na tego grilla- Powiedziała Ania.




Wszelkie podobieństwa imion, nazw i nazwisk, są naprawdę przypadkowe

niedziela, 22 sierpnia 2010

Modlitwa za Nieprzyjaciół

Wyczytałem w portalu Fronda coś takiego:


Modlić się czasem jest trudno,
ale jeszcze trudniej jest się nie modlić
I naprawdę interesująca rzecz. Być może się powtórzę za artykułem, ale tylko dlatego, bo jest to ważne. Jezus Chrystus, nakazał miłować nieprzyjaciół. Jedną z form wyrażania Miłości jest wzajemna modlitwa wstawiennicza. Trudno jest się modlić za człowieka, który otwarcie deklarował się jako wróg wszelkiego rodzaju katolicyzmu. Ale mi - zakonnikowi - tym bardziej "wypada"...
BA, czuje się niejako zobowiązany, modlić się za ludzi, którzy odeszli z kościoła i to nie tylko za wokalistę Behemota, ale i za sąsiada SBka, oraz za kumpla z ławki apostatę! Może część osób, za które się modlę, nie życzą mi dobrze.. Ale jak jest napisane w Liturgii Godzin na jednym z czytań na Komlete: "Błogosławcie a nie złorzeczcie".. Co z tego, że wyzywają mnie od ciemnogrodów, pedofilów czy jeszcze mocniej.... Ja pragnę by Boża opieka ogarniała wszystkich i by każdy tą opiekę poczuł na własnej skórze, czego wam i sobie życzę.

środa, 18 sierpnia 2010

Rzecz o nasłuchiwaniu

Będąc w Legnicy wraz z Michałem, moim przyjacielem i Agatą, nową znajomą, chcieliśmy wrócić do Głogowa pociągiem.. Ciekawa sprawa (nigdy nie jechałem tą relacją) i czas słuszny, bo trzeba wracać do domu. Kupujemy bilety, idziemy na peron, i czekamy..... Na peronach głośno, huczy sobie lokomotywa, tłum (tzn około 15 osób) ludzi przekrzykiwało się a w tle słychać było niewyraźne skrzeki speakera...
na prostej drodze nie zawsze jest prosta poróż
Jak się potem okazało, ten speaker w tle, mówił do nas najważniejszą informację. Otóż nie było pociągu Legnica - Głogów, ale był podstawiony autobus... Niestety nie usłyszeliśmy tego i przysłowiowy "szlag trafił" naszą podróż, trzeba było oddać bilety i wrócić PKSem dwie godziny później...



Myśl moja rodzi się następująco:  Często to, co ważne dla nas, nie jest dobrze słyszane przez nas. Podobnie  jak na tym Banhofie w Legnicy, tak my w sercu, mamy jakieś lokomotywy nieistotnych trosk i tłumy (najlepiej 15 osobowe) szczególnie nie mających znaczenia spotkań. Czasami warto przystanąć i wsłuchać się w tego małego speakera, który jest w naszym sercu a zwie się sumieniem.. Warto go słuchać i nasłuchiwać bo dzięki temu można uniknąć wiele zaskakujących i nie zawsze śmiesznych zdarzeń. Najlepszym rozwiązaniem jest Nasłuchiwanie Ciszy. Polecam.