poniedziałek, 13 września 2010

Msza Święta, Heilige Messe czy może Caeremoniale Romanvm?

Kościół Teatynów
przy Odeonsplatz.
Będąc na wakacjach w Monachium mam niepowtarzalną okazję być na Mszy świętej w języku Niemieckim. Mnie jako liturgiście z zamiłowania też interesowało w jaki sposób odprawia się tu najświętszą ofiarę, dlatego poszedłem tam gdzie liturgia winna być wzorcowa - do Katedry. Jak było, napiszę już za chwilę, najpierw mała myśl:

Wiem, że przed soborem bez względu na miejsce wszędzie Msza święta wyglądała tak samo. Rubryki były wtedy tak skonstruowane, że nie dało się nic zmienić i na całym świecie wszyscy mieli te same teksty, te same gesty (bez względy na ich rozumienie), ten sam język itd.. Dotychczas sądziłem, że to bez sensu, przecież w różnych rejonach świata różnie się interpretuje poszczególne znaki liturgiczne, każdy naród inaczej pojmuje postawę stojącą podczas Ewangelii i generalnie nie jest to dobre. Jednak miało to sens, gdyby się spojrzało z takiej sytuacji, w jakiej się znajdowałem.

Katedra w Monachium Frauenkriche,
czyli moja pierwsza Heilige Messe,
w której uczestniczyłem.
Mianowicie: Pobożny obcokrajowiec, którym jestem ja, przybywa za granicę i chce uczestniczyć w Najświętszej ofierze. Ok! Trafiłem na nabożeństwo popołudniowe, chwiciłem za śpiewnik bo wszyscy tak robią i usiadłem w ławce.. Trwa różnaniec, przynajmniej tak podejżewam bo 10x powtarzają, coś ze słowem "HeiligeMarija".. Modły wspólne się kończą i po głębokiej ciszy (która w ogromnej katedrze robi ogromne wrażenie) wydzwonił dzwon, organy z całą swą mocą wybrzmiały zupełnie obcą dla mnie melodie, wszyscy wstali. Zaczyna się. Jak przystało na niemiecki kościół, kapłan wygląda na 85 lat, obok stały diakon, i.. Ministranci!! Pozytywne zaskoczenie, bo zawsze były to dziewczyny ministrantki.. Najwidoczniej, biskup Reinchard Marx, postarał się by Służba Liturgiczna Ołtarza była profesjonalna i rzeczywiście była. Nagle pojąłem po co był mi ten śpiewnik, co wszyscy brali. Zamiast wyświetlanego tekstu pieśni (jak to jest w Polsce), były na małutkich ekranikach wyświetlane numery stron i liczba zwrotek do zaśpiewania. Ciekawe rozwiązanie. Mi osobiście jednak przeszkadzało jedno: język. Nie znam po niemiecku żadnych modlitw i czułem się jak niektórzy panowie, którzy chodzą co niedziele do kościoła i stojąc pod chórem, niczego nie rozumieją. Gdyby nie fakt, że z miłości do Liturgii przeczytałem trochę literatury o konstrukcji Mszy świętej, to nie wiedziałbym co robić (czy stać czy klęczeć) a jedyne słowa jakie odpowiadałem głośno to "Amen" (tu znowu kłania się ów literetura, bo dzięki niej wiedziałem, kiedy te "Amen" mówić, a kiedy nie). Ostatnim akcentem, który mnie zaskoczył to Komunia święta. Myślałem, że wszyscy przyjmują komunie na rękę i sądziłem, że będę jedy, kóry chce komunie do ust. A tu proporcje 60/40 na rękę/do ust! Jednak katedra Benedykta XVI zobowiązuje, pomyślałem.
Kościół św Ludwika
przy Uniwersytecie.

Wracając do moich przemyśleń z poprzedniego akapitu. Msza święta przed soborem Vatykańskim II, była doskonałym rozwiązaniem, dla takich "pobożnych" obcokrajowców, którzy chcieli w pełni uczestniczyć we Mszy św, bez względu na miejsce, w jakim się znajdowali.
Dlatego pomysł z przywróceniem Mszy Trydenckiej z niewielkimi zmianami i zastosowanie go jako Rytu Rzymskiego Nadzwyczajnego, dawniej przeze mnie uznawany za zupełnie niepotrzebny, dziś twierdzę że to bardzo dobre rozwiązanie! Tak to już jest jak to się poczuje na własnej skórze ;)  

poniedziałek, 6 września 2010

Możliwości a możliwości

La Salette, najpiękniejsze sanktuarium w jakim byłem

Ci co mnie znają, wiedzą że uwielbiam rozróżniać te same słowa, które jednak mają wielką różnicę. Tak też jest z czymś co ogólnie nazywamy możliwościami.

Albowiem są możliwości i Możliwości...

Czym się różni jedno od drugiego??
możliwości to coś co możemy zrobić, co generalnie chcemy i dlatego to robimy! możliwości są różne bo różne są nasze chwilowe pragnienia. możliwość, to też coś co nie lubimy robić, ale przecież możemy! Za możliwości nie ponosimy konsekwencji ani też generalnie one do niczego nie prowadzą.

Możliwości zaś, to już wyższa półka. By mieć Możliwości potrzeba ograniczeń. Czasem trzeba czegoś nie robić w ogóle, by móc robić coś innego.. Ot na przykład sportowcy, mają możliwość robienia rozmaitych rzecz, ale ograniczają się poprzez diety, treningi (które męczą strasznie) by mieć Możliwość biegać, skakać, rzucać, dalej, lepiej, szybciej.. Ci którzy mają cel, mają też "Możliwości", możliwości bez celu są tylko "możliwościami"..

Lourdes, miejsce gdzie poczułem moc wspólnej modlitwy
Ja mam możliwość swobodnego życia, mimo iż jestem zakonnikiem.. Mam teraz wakacje i nikt nie sprawdzi, czy modliłem się różańcem, czy byłem na Mszy św, czy odprawiam Liturgię Godzin, Ba mogę wszystko olać i żyć sobie przez te 2 tygodnie wakacji jak typowy student na wakacjach, są kumple, są pieniądze i ludzie złoci, jestem w Monachium, w światowej stolicy Piwa!!.. Owszem, ale gdyby nie te "utrudnienia" jak ów wspomniany różaniec i inne, to nie miałbym Możliwości, tak ogromnego doświadczenia duchowego na szczycie La Salette, jakie miałem. Nie miałbym Możliwości poczucia mocy, cudownej modlitwy różańcowej w Lourdes. Nie byłbym w stanie zrozumieć piękna i duchu Liturgii oraz nie pojąłbym czym jest życie Wspólnotowe. Gdyby nie fakt, że te wszystkie pobożne praktyki, które staram się brać na poważnie (choć przyznam, jestem młody i nie zawsze mi sie to udaje).Gdyby nie zasady, które staram się przestrzegać i nie reguła którą próbuje żyć, to wiem na pewno, nie miałbym takich Możliwości jakie mam.


Dlatego warto ograniczać swoje możliwości, by mieć Możliwości.