niedziela, 16 grudnia 2012

Akwarelką też da się malować!



Niedziela Radości, już trzecia świeca płonie, już bliżej niż dalej. 

W ostatni piątek, w kościele MB Bożej Królowej Polski w Mościcach w Tarnowie, było spotkanie z panem Szymonem Hołownią. Tak, z TYM Hołownią. To spotkanie przyczyniło się do pewnej refleksji, ale zanim ją podejmę muszę nakreślić szerszy kontekst.

Moja opinia o panu Szymonie nie była za dobra. Jak książki rzeczywiście nie bez powodu są bestsellerami, tak czytając jego felietony w „Newsweeku” (a obecnie „Wprost”), miałem nieodparte wrażenie, że ten facet jest jakiś blady w tej swojej wierze.

Tu Pan Jezus, miło, nawrócenie, pięknie, dążenie do doskonałości, ładnie, Kościół powszechny, wszyscy razem wspólnie, katolicyzm itd... A z drugiej strony jeździł jak po łysej kobyle m.in. po moim współbracie, którego imię jest na ustach każdego, gdy połączy się słowa radio i Maryja; oraz nie specjalnie okazywał sympatię ludziom z bardziej radykalnej opcji, jakakolwiek to opcja by była. Na dodatek kumpluje się z takimi „typami” jak K. Wojewódzki, M. Prokop i innymi, którzy są zadeklarowanymi ateistami i ogólnie nie lubią Kościoła. Pracuje w instytucjach medialnych, w charakterze Daniela w jaskini lwów (TVN, Wprost, a wcześniej nieszczęsny Newsweek). I nie dość, że promuje swoją osobą te „lewackie” media, to jeszcze za katolika się podaje.* 

Porównać to można do farby akwarelowej. Są różne rodzaje farb, które kryją lepiej lub gorzej, które mają ostrzejsze kolory lub niekoniecznie. Akwarelka jest najłagodniejsza ze wszystkich, jest najsłabsza jeśli chodzi o krycie, jest mdła jeśli chodzi o intensywność barw i owszem jakiś kolor ma ale ogólnie jest bez wyrazu i szybko ją można zmyć wodą. Nie to co gruba warstwa olejnej farby Tomasza P. Terlikowskiego, czy (chcąc osiągnąć skrajność z drugiej strony) trwałego pigmentu Wojciecha Cejrowskiego. 

Cóż. Takie było moje myślenie. 
Po piątkowym spotkaniu, moje myślenie zmieniło kąt, choć nie zmieniłem zasadniczego stanowiska.

Pan Szymon wciąż wydaje się być orędownikiem katolicyzmu w wersji light, że w istocie jest jednak jest taką akwarelką w palecie farb Kościoła. Uświadomiłem sobie jednak, że i akwarelką da się malować. BA akwarelka jest wręcz konieczna do malowania! Aby namalować piękny obraz nie można chlapać na płótno tylko krzykliwą i radykalną farbę olejną, czy w ogóle rzucać pigmentem jak granatem. Potrzeba też łagodnych pociągnięć pędzla, potrzeba różnorodności barw, potrzeba także tej akwarelki. Bez niej „Obraz Kościoła” byłby uboższy. 

Nie wszyscy muszą być radykałami i mega-gorliwymi katolikami. Owszem Chrystus ostrzega nas w Apokalipsie, aby nie być letnim tylko gorącym lub zimnym, lecz gdy ktoś z zimnego przechodzi na gorący, będzie musiał być letni (chodzi o to by w tej „letności” nie zatrzymywać się, bo może się niekoniecznie dobrze skończyć). Kostki lodu zanim wyparują, muszą stopnieć. Chodzi o to, by nie pozostawać w miejscu, ale nie ma co się pieklić, że ktoś jest innym etapie gorliwości w przeżywanej wierze. 

I to jest właśnie ta moja refleksja na dziś. Do św. Jana przychodzili zarówno faryzeusze jak i celnicy a także zwykli prości ludzie. Prorok miał dla każdego odpowiedź. I choć pytanie brzmiało niemal tak samo za każdym razem - „cóż mamy teraz czynić?”, to Jan udzielał wskazówek na miarę możliwości osoby pytającej.

Na samiuśki koniec jeszcze dwa zdania:
Nie mam już pretensji do pana Hołowni, że tak późno odszedł z Newsweeka. Dziękuję, że odpowiedział na moje pytanie. Liczę, że jeszcze się z nim kiedyś spotkam. Któż to wie? Może wspólnie wypijemy kiedyś herbatę?…


***

P.S. Od przyszłego roku zmieniam adres, Portal deon. pl (TEN deon.pl :P) zaproponował abym pisał bloga pod ich szyldem. Moi przełożeni nie mają nic przeciwko, a dla mnie osobiście to zaszczyt, więc się zgodziłem.  




___________________________________
* Co by nie było niedomówień: to była ironia i hiperbola- nie brać tego literalnie i dosłownie.

18 komentarzy:

  1. Nie wiem czy dobrze zrozumiałem, ale proszę mi odpowiedzieć: czy według Ciebie Szymon Hołownia to człowiek letni, który jest akwarela - niby kolor ale jakiś blady i niepełny?

    OdpowiedzUsuń
  2. letni to nie jest zbyt dobre określenie bo sugeruje słabość, a on nie ma słabej wiary (o czym się przekonałem na tym spotkaniu). "Orędownik katolicyzmu w wersji light"... To w jaki sposób głosi naukę Chrystusa jest owszem blade jak akwarelka, ale dzięki temu bardziej strawne dla tych, którzy Nauki Chrystusa nie trawią wcale. św. Paweł mówił, że najpierw podaje się mleko a jak człek dorośnie to wtedy pokarm właściwy. Kto wie? Może takim mlekiem są felietony pana Hołowni?

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam bardzo mieszane uczucia co do Hołowni. Zawsze jego książki lubiłam, więc kiedy natknęłam się na jego wywiady, chętnie je oglądałam. Nie wiem, czy to był błąd - w każdym razie zmieniłam zdanie na temat tego dziennikarza. Podczas wywiadów atakuje rozmówcę, podpuszcza, czasem żeby to osiągnąć, gada takie głupoty, że pozostaje tylko pytanie: śmiać się czy płakać? Stwierdziłam wówczas, że mogę go czytać, ale słuchać i oglądać nie chcę. Teraz czytam "Monopol na zbawienie" i meczę się. Nie wiem, czy czar Hołowni już prysł, czy po prostu ta książka mu nie wyszła.

    OdpowiedzUsuń
  4. przemek kisło16 grudnia 2012 17:51

    Akwarelka - ładne określenie na p.Hołownię. Akwarelka, która też ma swoje miejsce w palecie barw Kościoła.
    Mój pierwszy kontakt z Hołownią był na spotkaniu - i jak najbardziej pozytywnie Go odebrałem, jako taki łączący wiarę, wierność Kościołowi ze zdrowym rozsądkiem i życiem we współczesnym społeczeństwie. Później książki - i też pozytywnie.
    Myślę, że takie pierwsze plamki akwarelki na czystym płótnie zachęcają do kolejnych pociągnięć.
    Ale po kilku kontaktach z jego dziennikarstwem nabrałem uprzedzeń. Celowo bądź nie, ale zdarza mu się bzdurzyć - a czasem może nawet i heretyzować (np. że zwierzęta cierpią).
    Mam wrażenie, że używanie akwarelki na pełniejszym już kościelnym obrazie przykrywa, łagodzi i deformuje niektóre wyraziste rysy na nim już obecne.
    Myślę, że gdybym bezkrytycznie podchodził do treści głoszonych przez p. Hołownię skutkowałoby to we mnie poczuciem niejednorodności kościelnej nauki i konieczności dostosowywania jej do przekonań ludzi współczesnych obecnego porządku polityczno-prawnego.
    Podsumowując, p.Szymon potrafi przetransformować "zimnego" w "letniego" - ale na dalszym etapie bym nie polecał.

    OdpowiedzUsuń
  5. Żeby wydawać opinie/sądy o kimś i jego poglądach/czynach trzeba mieć do tego podstawy. Chciałbym zapytać, skąd wzięło się u księdza przekonanie, że Szymon Hołownia oferuje katolicyzm w wersji light? Chciałbym konkrety, a nie tylko opinie. Brakuje mi w tej notce konkretów (być może jak w przypadku księdza i SZ.H. ostrego konkretnego koloru). Proszę więc o te konkrety, chętnie poznam źródła tych opinii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podaj mi swój adres e-mail, to rozwiniemy konwersacje :)

      Usuń
  6. "Nie wszyscy muszą być radykałami i mega-gorliwymi katolikami."
    No nie wiem :)
    Ja jestem zwolenniczką radykalnej wiary i bycia mega gorliwym katolikiem, ale co to znaczy? To w sumie dążyć do doskonałości ale będąc bardzo rzeczywistym i normalnym -czyż nie, Bracie? Może właśnie trzeba znowu nam dzisiaj takich radykalnych katolików, a nie takich, którzy są albo na zasadzie "w połowie jestem tu, w połowie tam", albo są katolikami na zasadzie emocji i uniesień, co szybko przekształca się w dewotyzm. Oczywiście nic nie "musimy" ale jednak sam Brat widzi, że jest jakaś dysharmonia w jego osobie. Coś co przeszkadza. Będę zaglądać, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. "To w sumie dążyć do doskonałości ale będąc bardzo rzeczywistym i normalnym -czyż nie?"

    Dążenie do doskonałości jest rzeczą całkiem normalną. Jest to jednak jak z pielgrzymkami na Jasną Górę. Jedni idą 500 km piechotą w grupie pokutnej w całkowitym milczeniu, drudzy idą radośnie jeden dzień grając przy tym na gitarze a jeszcze inni jadą "pielgrzymką autokarową".. Ta sama modlitwa - różne poziomy gorliwości. Na tym polega (tak mi się tylko wydaje) różnica przy katolikach wersji light, że na razie nie odważyliby się na takie radykalne kroki doskonałości, że wolą iść tam powolutku. Ja cieszę się, że w ogóle tam idą i (póki co) nie będę ich popędzał. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Co jest złego w "kumplowaniu się" ze zdeklarowanymi ateistami? Wspomniany enigmatycznie "współ-brat" ma w swoim radiu prof. Wolniewicza, który twierdzi, że po śmierci nie ma nic... Jak dla mnie, Szymon Hołownia jest radykalnym katolikiem, nie żadnym light. Radykalnie rozumie przykazanie miłości bliźniego, to mi wystarczy.

    OdpowiedzUsuń
  9. gratulacje!! portal deon zaprosil do wspolpracy _nono super! tylko pozazdroscic i tak trzymac!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Light? Ja po przeczytaniu większości jego książek i spotkaniu, nabieram katolickich kompleksów. Znajomość Biblii, podejście do życia - może pokazówa, ale gdyby ludzie chociaż w ten sposób pokazywali chrześcijaństwo... byłoby łatwiej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że mnie nie zrozumiałaś. Nie napisałem, ze On sam jest light, ale że nawołuje do "lihgt"

      Usuń
  11. Myślę, że mamy teraz w Polsce, z grubsza, dwa rodzaje katolicyzmu: w stylu Hołowni i w stylu Cejrowskiego. I ich wspólna rozmowa pokazuje wszelkie różnice: Cejrowski na wszystko ma gotową receptę, Hołownia chce się zastanawiać i dyskutować. Cejrowski do aborcjonistów chce strzelać, Hołownia chce z nimi rozmawiać i ich przekonywać. Dla mnie tak naprawdę Cejrowski jest light - to bardzo prosto powiedzieć: "ja mam rację, wy nie macie racji, wy macie mnie słuchać". Hardcore zaczyna się wtedy, gdy muszę uznać, że druga strona też może mieć trochę racji, a ja mogę się mylić.

    OdpowiedzUsuń
  12. O widzicie! "belfer" powiedział fajną rzecz, którą rozwinę. Moim zdaniem zarówno Cejrowski i Hołownia mają miejsce w Kościele. Obaj są w jednej drużynie, choć jeden gra w ataku a drugi jest bramkarzem (który jest który - nieistotne)

    I to, jest właśnie myśl mojego wpisu! Akwarelką da się malować! Analogicznie pigmentem też (choć jest to trudniejsze do przełknięcia)... Katolicyzm w wersji light jest i wystarczy porównać Właśnie Hołownię z Cejrowskim który "jest hardkorem" niczym ten młodzieniec z legendarnego już filmu na You Tube

    Mówiąc light i hard nie mam na myśli stanu umysłu czy podejścia do osób niewierzących ale o styl wypowiedzi i przyswajalność treści dla postronnych.

    OdpowiedzUsuń
  13. Tylko proszę pamiętać, że Cejrowski nie widzi dla Hołowni miejsca w Kościele...

    OdpowiedzUsuń
  14. Dla mnie to, co prezentuje Cejrowski, to karykatura katolicyzmu. "Katolicyzm plemienny", jak ktoś powiedział. Żeby istnieć, musi mieć wroga. Cejrowski sam o sobie mówi: "Katol i homofob". Nawet jeśli pół-żartem - to jednak pół-serio też. Nie przypadkowo pisałem o jego chęci strzelania do aborterów. Zgadzam się, że aborcja to zło (zawsze i w każdym przypadku), ale jak to się ma do przypowieści o ziarnach i plewach?

    OdpowiedzUsuń
  15. Swoją drogą: ciekawy kontekst tej dyskusji - "Wyraziści do bólu" w "Tygodniku Powszechnym" i dwa teksty dotykające problemu. Sedno sprawy: kto nie jest skrajny, radykalny, odrzucający inne punkty widzenia - jest od razu postrzegany jako chwiejny, niepewny swoich racji. Jest poza mainstreamem. Akwarelka.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.