środa, 11 maja 2011

Tratwa, Pustynia i Rybak… czyli młody zakonnik do młodych ludzi


Gdy rzucają ci kłody pod nogi, to zrób sobie z nich tratwę! 
Bardzo trafna myśl, tylko po co mi tratwa na środku pustyni? 
Oto problem każdego z nas- krótkowzroczność. Nie dostrzegamy tego oceanu wyzwań, możliwości i zadań, co jest za pustynią przygotowań. Często nie widzimy sensu: w nauce języków, w dbaniu o zdrowie, w oszczędzaniu. A gdy będziemy już przy brzegu, może okazać się, że jest za późno. Owszem można się wrócić po te belki. Uniwersytet trzeciego wieku, Sanatoria, Kredyty… 
Tylko po co? Masz na to czas teraz! Każda rzecz ma swój czas. Rodzice mówią swym pociechom o zapewnieniu sobie dobrego startu. Mają rację! Zbieraj belki, zbuduj tratwę i wypłyń na głębię! Tylko nie zapomnij wziąć kompasu Ewangelii.
Burza na Morzu
No i tratwa nam utonęła! Koniec. Nigdzie dalej nie popłyniemy, porażka totalna. Nie zdałeś matury, nie dostałaś się do następnej klasy, rodzice przyłapali cię na paleniu papierosów. Koniec świata, Armagedon. Chyba najlepszym rozwiązaniem będzie z sobą skończyć, podpowiada nam rogaty nieznajomy….
Uspokój się krótkowidzu! Tratwa leży na dnie, ale ty jesteś zaledwie po kolana w wodzie! Owszem, w wannie też możesz się utopić, ale tylko dlatego, że nie podnosisz wyżej głowy. Wstań! Te słowo bardzo często mówił Jezus do wielu ludzi, gdy ich uzdrawiał. „Dziewczynko mówię ci wstań!”(Mk 5,41) „Wstań i weź swoje łoże..”(Mk 2,11) „Łazarzu wstań i wyjdź z grobu!”(J 11,43).. Jeśli trzeba będzie, to Jezus przez ten ocean na rękach Cię przeniesie chodząc po wodzie. Póki co zostaw tę tratwę, wsiadaj do łodzi św. Piotra i wraz z Nim żegluj ku wschodzącemu słońcu. Kto wie, może nawet Cię zatrudni na stanowisku rybaka ludzi…

sobota, 7 maja 2011

Drzwi Uczą!


Dziś rano w ramach rozmyślania przeczytałem fragment książki pt „Jak Mistyk sznuruje buty” pana Lorenza Marti, szwajcarskiego redaktora radiowego, który jest współpracownikiem sekcji religijnej. Tam przeczytałem właśnie tą myśl, którą opiszę własnymi słowami:

Moment wejścia w trzecie tysiąclecie
Amerykański trapista, Thomas Merton, pytając się kiedyś pewnego nowicjusza czego nauczył się w nowicjacie uzyskał zaskakującą odpowiedź.. Oczekując jakiegoś wywodu na temat rozwoju duchowości, osiągnięcia wyższego poziomu mistycznego lub cokolwiek podobnego, nowicjusz odpowiedział: 

‘W pierwszym roku swojego nowicjatu  nauczyłem się otwierać i zamykać drzwi’

Czy to odpowiedź do bólu przyziemna i wcale nie odnosząca się do głębszego wymiaru życia? Okazuje się, że niekoniecznie musi tak być… 

Niby mała bzdura, bo któż z nas zastanawiał się nad symbolicznym znaczeniem otwierania drzwi? Nie mam pojęcia przez ile drzwi przechodziłem. A i to okazuje się nie bez znaczenia! Co takiego niby jest do nauczenia się w otwieraniu i zamykaniu drzwi?!

Przypatrzmy się jak wygląda, krok po kroku, czynność otwierania drzwi. Podchodzimy do drzwi, wyciągamy rękę, naciskamy klamkę, mocnym pchnięciem lub pociągnięciem otwieramy i widzimy nową przestrzeń. Wkraczamy w nią pozostawiając to, co mamy za sobą. Zamykamy i przekręcamy na kluczyk. W taki sposób ostatecznie jesteśmy na nowym miejscu w nowych okolicznościach. 

Drzwi mogą nas naprawdę wiele nauczyć, albo przynajmniej wiele powiedzieć. Nasz nowicjusz stoi przecież u progu. Jest w trakcie otwierania drzwi do nowej rzeczywistości, otwiera się dopiero na swoją przyszłość. Jednocześnie uczy się  zamykania. Wie, że nie wolno zostawiać drzwi otwartych za sobą, gdyż niedokończone sprawy spowalniają wędrówkę jak kula u skazańca. Czasem warto zamknąć też drzwi na klucz, ostatecznie zamknąć rozdział w życiu aby móc zacząć rozpocząć zupełnie nowy.

Drzwi są czymś więcej niż tylko drzwiami. Wiedzieli o tym mistycy zarówno starej jak i nowej daty. Na przykład Mistrz Eckhart, uczony dominikanin z XIII wieku ujrzał w drzwiach obraz człowieka, który ma dwa oblicza. Pierwszy to człowiek zewnętrzny- skrzydło drzwi- ruchomy, niespokojny element, który nieustannie zmienia swe położenie.  Drugi człowiek wewnętrzny- zawiasy tychże drzwi- stały i niezmienny element, który utrzymuje i pozwala prawidłowo funkcjonować całym drzwiom. Kiedy drzwi się otwierają i zamykają, skrzydło porusza się w obie strony, zawiasy natomiast pozostają nieporuszona na swoim miejscu. 

Inny bliższy naszych czasów mistyk i wieki myśliciel: bł. Jan Paweł II, zwykł mawiać: „Otwórzcie Drzwi Chrystusowi”. Sądzę, że nie przypadkowo użył słowa drzwi a nie na przykład bramy, furtki itp. Otwierając nasze drzwi na Chrystusa, jednocześnie pozwalamy Chrystusowi otworzyć się na nas. Otwierając je udostępniamy sobie nową przestrzeń w Jezusie ale jednocześnie Jezus ma dostęp do nas samych. Są one wyznacznikiem naszej gotowości duchowej na przyjęcie woli Bożej i życia Ewangelią.

Drzwi mogą nas naprawę wiele nauczyć.
Bo drzwi… są nie tylko drzwiami.