Pierwszy czerwca- dzień dziecka. Nie wiem jak wy, ale ja obchodzę te święto jako swoje własne! Cóżże jestem już dorosły i mam ponad 20 lat? Każdy z nas jest dzieckiem Bożym, ja również.
Tak sobie mówimy "dzieci Boże" i chyba nie do końca jesteśmy świadomi co to właściwie znaczy. Bóg- wszechmocny, wieczny, nieogarniony, stwórca całego naszego uniwersum, źródło wszelkiego życia, dobra i piękna; nas- proch i pył, mikroskopijne elemenciki tego ogromnego świata, słabe i grzeszne istoty; uznał za swoje dzieci!!
I tak oto zostałem adoptowany i jestem synem samego Boga! Wierzysz w to? |
Osobiście do tej pory jestem pełen zdumienia tej prawdy. Otwieram Pismo i czytam: "Bóg tak umiłował świat..." [J 3,16a] Stwórca umiłował swoje dzieło. No kto to widział?! Czy Picasso kochał którykolwiek ze swoich obrazów? Tego nie wiem. Wiem, że Bóg mnie kocha, a ja jestem jego dziełem. Zanim poczęła mnie matka ja już byłem "zaplanowany" w myśli Boga.
Dlaczego Bóg mnie kocha skoro wie że tyle razy się mu sprzeciwiałem? Czemu ofiarował mi swoją Miłość? Tego też nie wiem. Pozostało mi i wam tylko cieszyć się i dziękować Bogu za jego Miłość...
O! A może by tak odwzajemnić te uczucie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.