Będąc w Legnicy wraz z Michałem, moim przyjacielem i Agatą, nową znajomą, chcieliśmy wrócić do Głogowa pociągiem.. Ciekawa sprawa (nigdy nie jechałem tą relacją) i czas słuszny, bo trzeba wracać do domu. Kupujemy bilety, idziemy na peron, i czekamy..... Na peronach głośno, huczy sobie lokomotywa, tłum (tzn około 15 osób) ludzi przekrzykiwało się a w tle słychać było niewyraźne skrzeki speakera...
|
na prostej drodze nie zawsze jest prosta poróż |
Jak się potem okazało, ten speaker w tle, mówił do nas najważniejszą informację. Otóż nie było pociągu Legnica - Głogów, ale był podstawiony autobus... Niestety nie usłyszeliśmy tego i przysłowiowy "szlag trafił" naszą podróż, trzeba było oddać bilety i wrócić PKSem dwie godziny później...
Myśl moja rodzi się następująco: Często to, co ważne dla nas, nie jest dobrze słyszane przez nas. Podobnie jak na tym Banhofie w Legnicy, tak my w sercu, mamy jakieś lokomotywy nieistotnych trosk i tłumy (najlepiej 15 osobowe) szczególnie nie mających znaczenia spotkań. Czasami warto przystanąć i wsłuchać się w tego małego speakera, który jest w naszym sercu a zwie się sumieniem.. Warto go słuchać i nasłuchiwać bo dzięki temu można uniknąć wiele zaskakujących i nie zawsze śmiesznych zdarzeń. Najlepszym rozwiązaniem jest Nasłuchiwanie Ciszy. Polecam.