niedziela, 17 października 2010

Piękno i Prostota


Kolejne krótkie rozważanie o charakterze Liturgiczno- osobistym.

Dominikanie w Krakowie
Wczoraj (to jest sobota) byłem w Krakowie wraz z moimi współbraćmi na tzw. "Terezjance", jest to stary zwyczaj Redemptorystów, kiedy na wspomnienie św. Teresy z Avila "wielkiej", która jest jedną z patronek Zgromadzenia, Współbracia mają możliwość na wspólną dłuższą (bo całodobową) rekreację. Akurat ja i kilku innych współbraci wyruszyliśmy z Tuchowa do Krakowa..... Jednym z punktów naszej wyprawy były wspólne nieszpory u Dominikanów. Ci bardziej rozeznani zapytają czy u "tych" dominikanów i czy na "te" nieszpory. W obu przypadkach odpowiedź brzmi tak. 

"Monastyczna gimnastyka". Łacina. Śpiewy. Procesje. 

Brzmi rozrywkowo.. Ale przy głębszym zastanowieniu się, to nasi bracia od św. Dominika nie odkryli Ameryki, wszystko to było. Ów "gimnastyka" praktykowana jest na monastycznej liturgii od wieków, łacina? przecież do 1968r. była normą! procesje i śpiewy, były i są w każdym kościele.. Zatem co było takiego urzekającego? 

Przede wszystkim fakt, że to była modlitwa. Nie robiliśmy tego dla poklasku, bo nie miał kto nam klaskać, kościół był pusty. Nie robiliśmy tego dla siebie, bo równie dobrze można było "odklepać Nieszpór" gdzieś w kościółku obok i po 15 minutach mieć spokój. Nie. To był piękny przykład jak można chwalić Boga każdego dnia. Bez fajerwerków, które przecież tak kuszą duszpasterzy, księży i kleryków. Bez rewolucji w liturgii. W prosty sposób, bo prosty oznacza piękny. 

Możesz modlić się różańcem na łące, odmawiać pacierz w pustym kościele, czy nawet celebrować Jutrznię samemu w domu. Również i wtedy możesz mieć te poczucie sacrum, jak na wielkiej Uroczystości w Bazylice. Wiele zależy pod tym względem od nas samych, jakie jest nasze podejście do codziennych czynności, jak się modlimy?

Redemptoryści w Tuchowie
Z tego wszystkiego zacząłem sobie marudzić. A to czemu u nas w Tuchowie tego nie ma? Czemu nie możemy tak jak Oni? Czemu nie odprawiamy Nieszporów po łacinie w stallach i najlepiej z procesją do... obojętnie! I wtedy uświadomiłem sobie, że nie jestem Dominikaninem, ale Redemptorystą. Mimo, iż oba to życie konsekrowane, to się przecież różnimy (I nic w tym złego, przecież różnorodność to bogactwo Kościoła). Nie mamy Łaciny, ale śpiewamy Nieszpory ludowe, wraz z ludźmi. Nie mamy głosić kazań "O Logosie", tylko jesteśmy posłani do plebsu tego świata! Sam nasz święty założyciel  gorąco napominał by kazania redemptorystów były bardzo proste, dla (nie bójmy się tego słowa) prostaków*. Czy czyni to CSsR'ów w jakikolwiek sposób gorszy od OP'ków? Ależ skąd! Gdybyśmy chcieli się upodabniać do Nich, albo oni do Nas, to oba charyzmaty i te od św. Dominika i te od św. Alfonsa poszłyby się huśtać!

Na sam koniec jedna taka mała myśl: 
Piękno, zwłaszcza w Liturgii, zbawia świat.

*pisząc "prostaków" mam na myśli prostaczków (por. Łk 10,21) czyli nie w znaczeniu kogoś gburowatego, lecz prostego i dobrego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.