sobota, 20 października 2012

Pisz o Jezusie!



Pewien proboszcz bardzo starał się, aby w tegorocznej procesji Bożego Ciała wszystko poszło jak w szwajcarskim zegarku. Wszystko koordynował sam. Sztandary, baldachimy, ministranci, lektorzy, służba maryjna, dzieci sypiące kwiatki; Kolory, stroje, ustawienia, dekoracje, obsługa – to wszystko i wiele inne, miało być w idealnym, wręcz perfekcyjnym porządku. Nasz proboszcz pracował dzień i noc przez ponad tydzień. Tego dnia zjechali się proboszczowie, prałaci i inni księża z całej okolicy i wszyscy podziwiali organizacyjny kunszt naszego proboszcza. Gdy doszło już do samej procesji, było idealnie. Procesja ruszyła w dokładnie tym momencie kiedy powinna, kadzidło się rozpaliło na sam raz, kazanie jakie powiedział zaproszony misjonarz porwało serca ludu. Był tylko jeden mały błąd. Nasz proboszcz w tej całej okazałej procesji zapomniał wyjąć Pana Jezusa z tabernakulum i włożyć Go do monstrancji. Procesja, choć piękna, wyruszyła bez Jezusa.

Apostolat pióra? Dziś już raczej klawiatury. 
Kilka dni temu chwaliłem się mojemu kursowemu (kursowy – kleryk, który jest na tym samym roku studiów seminaryjnych, co ja) o moim nowo-założonym blogu. On zapytał mnie, a o czym chcę tam pisać. Ja oczywiście z prędkością szybkostrzelnego karabinu wymieniłem przeróżne kategorie i dziedziny życia duchowego i codziennego. Wyliczyłem na jednym wdechu tematy, które pragnąłem poruszyć, a on w odpowiedzi powiedział mi jedno zdanie, które rozłożyło mnie na łopatki – i Bogu dzięki. Powiedział mi: „Pisz o Jezusie.”

No przecież! Jak mogłem o tym zapomnieć!? Zachowałem się jak wspomniany proboszcz. Ułożyłem sobie stronę, dobrałem kolory i rodzaj czcionki, wymyśliłem tytuł i inne przeróżne rzeczy sobie ustaliłem, a zapomniałem o najważniejszym. Nie przemodliłem mojego bloga. Nie klęknąłem choćby na sekundę i nie pomodliłem się w tej sprawie. A przecież oczywistym jest, że każde ważne przedsięwzięcie należy przemodlić.

„Jak dobrze, gdy bracia mieszkają razem” (Ps 133,1) – pomyślałem sobie wtedy. Dzięki Ci Panie Jezu za moich współbraci, którzy przypomną o tym, co najważniejsze, czyli o Tobie Boże.
Dlatego też przestrzegam i was, droczy czytelnicy. „Marnujcie” czas dla Pana Boga, bo tylko na tym zyskacie! Nie bójcie się poświęcać czasu na modlitwę. Spróbuj modlić się codziennie dziesiątką różańca (albo pół jak z całą nie dajesz rady), jeśli wolisz możesz inną modlitwę sobie wybrać. Spróbuj, wracając ze szkoły czy z pracy wstąpić na 5 min do kościoła, który codziennie mijasz po drodze. Wejdź, klęknij w ławce i opowiedz Jemu o swoim dniu, co przeżyłeś, co udało ci się wykonać, z czym nie dajesz rady. Nie martw się poczuciem straconego czasu. On wróci do ciebie w zupełnie nieoczekiwanym momencie.
A ja będę się starał pisać więcej o Panu Jezusie.

5 komentarzy:

  1. Proszę księdza, mam jedną uwagę formalną: medaliki w tle są ładne, ale bardzo przeszkadzają w lekturze - zlewają się z czcionką. Życzę owocnego pisania:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za uwagę. Mam nadzieję, że teraz jest lepiej. :) Przy okazji zauważam, że to nie są "jakieśtam medaliki" ale fragment różańca, który jest noszony przy pasie redemptorystów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś mój komentarz utknął po drodze, więc jeszcze raz... Zerknąłem do Księdza, gdyż piszę artykuł o blogach księżowskich. A tak się składa, że z Tuchowem jest mocno związany. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Doooobrze tu u Księdza. :) I tak pozytywnie. I Jezusowo. Przypomniał mi się cytat:
    Powiedziałem do drzewa figowego:
    - Bracie, mój mi o Bogu!
    I drzewo. Zakwitło.

    Więc ja dzisiaj mówię do księdza:
    Księże! Mój mi o Bogu. :)

    edii mała.

    OdpowiedzUsuń
  5. tam miało być " mów" ;)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.